Już w lutym w 1977 roku płyta pojawiła się w sklepach. Zatem album „Body Love” ujrzał światło dzienne znacznie wcześniej niż film pojawił się w kinach. Pierwsza projekcja filmu Lasse Brauna miała miejsce niemal rok później, bo dopiero 13 lutego w 1978. Schulze dokonał nagrań w studiach we Frankfurcie i Bochum. Podczas tych niezwykle płodnych sesji powstało wiele materiału, ale na płytę wydaną przez szwedzką wytwórnię Metronom Records trafiły ostatecznie trzy kompozycje: „Stardancer”, „Blanche” oraz „P:T:O:”. Dopiero na wydanym wznowieniu, znanej już nam wytwórni Revisited Records dodano czwartą kompozycję: „Lasse Braun”. Tym razem muzyka Klausa Schulze nieco zaskakuje. Dźwięki są bardziej intymne, rozpływają się w przestrzeni, jakby chciały nas objąć w swoim delikatnym uścisku. Niemal czternastominutowy „Stardancer” wprowadza powoli ten niepowtarzalny nastrój, a być może także subtelnie pokazuje nam drogę, która doprowadzi nas do wyjawienia muzycznej tajemnicy? Mistrz Czarno Białych Klawiszy tym razem nie proponuje słuchaczowi mrocznej aury, podniosłego stylu i mariażu elektronicznych dźwięków z muzyką klasyczną. Stara się i to mu się nadzwyczajnie udaje, stworzyć niepowtarzalny nastrój błogości i spokoju, co ma swój kulminacyjny moment w kompozycji „Blanche”, a potem na najdłuższej na albumie suicie „P:T:O:” jest z wyczuciem i wdziękiem umiejętnie kreowane do ostatniej nuty, do ostatniego dźwięku. Płyniemy z muzyką Klausa Schulze przez kolejne ponad 27 minut, ale bez znużenia i z wielką ochotą oddajemy się charakterystycznym pulsującym, lecz delikatnym dźwiękom. Ostatnia kompozycja, którą dołączono do wznowienia z 2005 roku dedykowana jest reżyserowi filmu „Body Love” Lasse Braunowi. Utwór rozwija się powoli, systematycznie dołączają kolejne dźwięki, uzupełniające leniwie i jakby od niechcenia muzyczną przestrzeń wykreowaną przez Artystę. Potem muzyka stopniowo nabiera rytmu i nieco przyśpiesza tempo. Ta przepiękna kwintesencja płyty choć częściowo nawiązująca swoim
stylem do wcześniejszych pomysłów Klausa Schulze ewidentnie pasuje również do „filmowego” zestawu utworów.
Body Love, czyli miłosny soundtrack
- Szczegóły
- Andrzej Kusy
- Kategoria: Płyty - recenzje
- Odsłony: 583