Patrycja Markowska „Wilczy Pęd” (Agora, 2022)
Wilki pokonują dystans kilkudziesięciu kilometrów w jedną dobę. Potrafią biec z prędkością samochodową. Tytuł płyty „Wilczy Pęd” to trafne określenie szybkiego biegu po emocjach.
Jako słuchacz o poetyckiej wrażliwości skupiona jestem na wyśpiewanych słowach. Nie mogę nie przyznać się do wzruszeń towarzyszących mi podczas biegowego spaceru po „Wilczym pędzie”, najnowszej płycie Patrycji Markowskiej.
Płytę rozpoczyna utwór ”Niepoprawna”. Brzmi lekko, łatwo zapamiętać i powtórzyć dźwięki i słowa. Pierwszy singiel z płyty zdecydowanie nie zapowiada dalszego repertuaru. Energiczna, słyszalna wolność, radiowy dźwięk, przyjemny, trochę powakacyjny. To jak początek biegu przed drapieżnym rozpędzeniem emocji po dźwiękach.
Dalej dostajemy „Wodospady”. W nim akustyczne, rockowe, gitarowe brzmienie i wzrastająca chęć rozpędzania się głębiej w utwór. Budzące refleksje słowa, dodające energii. „Spływa tusz wodospadem wyznań”.
Dla mnie trafione. Znany klimat wrażliwców.
„Na zakończenie dnia” w duecie z Dawidem Karpiukiem to już solidny rozbieg. Utwór natychmiast podniósł kurz z moich emocji. Świetny kawałek, wyśpiewany z refleksją. „Na zakończenie dnia wierzę wciąż, że idę w dobrą stronę” Przecież chcemy w to wierzyć wszyscy. Ta piosenka daje powód do autorefleksji w klimacie bluesowo rockowym.
Tytułowy „Wilczy pęd” jak dla mnie jest uchylonymi drzwiami do wolności. „Tam gdzie w środku zimy pachnie maj” też bym chętnie uciekła. Trochę akustycznie, trochę popowo.
Kolejny utwór to „Bezczas” o podróży do środka serca wyśpiewany prawdą. Słuchając go zamykam oczy, żeby mocniej poczuć emocje, które z niego płyną. Tekst zza kulis serducha. „Zabierz mnie w bezczas i podróż do wnętrza” przywołują na myśl głębokie rozmowy, bliskość , intymność. Najwartościowsze z podróży.
„Smycz” poruszyła mnie słowami. Moja poetycka wrażliwość natychmiast wychwyciła wyśpiewane wyznanie tego, czego wszyscy (ja na pewno) robimy za mało. „Za mało patrzę w niebo, za rzadko biegam w deszcz, za mało czytam wierszy…”. Zapach wolności i tytuł, który przypomina, że wilka nie można grzecznie przypiąć do smyczy i nauczyć kilku cyrkowych sztuczek. Utworu chyba też nie można na tej smyczy zaprowadzić do każdej rozgłośni radiowej. Chociaż w tym obszarze to raczej szkoda.
Korelacja Patrycji z Robertem Gawlińskim w „Aż do rana” uniosła mnie trochę ponad ten pęd. Refleksyjna ballada wyśpiewana w rewelacyjnym duecie. Niespodziewany prezent muzyczny. Delikatnie, trochę pluszowo…
„Jestem tu by krzyczeć” to spokojny, melodyjny utwór, który jednak jest wyśpiewany bez zwiastującego krzyku. Tu bez nadmiernych emocji i raczej delikatnie w odbiorze.
Kolejny utwór to „Jestem”. Bez krzyku. „I wstaję z kolan znów i otrzepuję kurz”. Teksty Patrycji Markowskiej często trafiały w moje emocje. Tu też tak się zdarzyło. „Choć mnie fale rozbijają dziś o brzeg, choć za dużo czuję, nieustannie drżę” Autentyczne, prawdziwe słowa. Pełne wyposażenie emocji nadwrażliwców na pewno będą się identyfikować z tym tekstem w gitarowych dźwiękach.
Następny przystanek „Wilczego Pędu” to duet Patrycji z Ojcem Grzegorzem Markowskim (świetni są razem, genetyka trafiona wygraną). Warto się chwilę po nim rozejrzeć. „Kieszenie” to delikatnie brzmiący, zapraszający wręcz do wspólnego śpiewu utwór. Słuchając, nucąc go wspólnie z dźwiękami z płyty też myślę, że „Wszystko, czego mi trzeba dziś w kieszeniach mam”. Kieszenie serca po przeglądzie. Biegniemy dalej.
„Pod Wiatr”, w którym Patrycja śpiewa o tym, że „Wszystko, czego pragnę jest za tysiącem barier”. W tym utworze czuję niedosyt i wciąż myślę, że uchyla tylko kawałek ujęcia z negatywu duszy. Czegoś jakby brak.
Płytę zamyka „Więcej”. Tytuł w punkt, bo chce się więcej. Więcej brzmienia, słów i jej głosu, chociaż niekoniecznie w takim wydaniu jak w końcowym „Więcej”. Nie moja wrażliwość. Wyśpiewany w obecności Grzegorza Markowskiego, LUC’a i Bisza. Zdecydowanie wybieram poprzednie utwory, jednak ciekawe doświadczenie usłyszeć ich w takiej odsłonie. Słowa w tym przypadku nie wzbudziły refleksji, chociaż utwór niesie przesłanie dotyczące zmian relacyjnych i przewartościowania współczesnego świata. Mimo to, głos Patrycji i Grzegorza Markowskich lepiej smakuje na talerzu rockowo – popowym. Może więc być zaskoczeniem dla odbiorców. Czy miłym – trzeba sprawdzić.
Patrycja Markowska w „Wilczym Pędzie” współpracowała z wieloma znanymi muzykami. Na perkusji – Radek Owczarz. Perkusista z niemałym muzycznym dorobkiem, muzyk sesyjny. Obecnie członek zespołu. Nie można pominąć obecności Konrada Bilińskiego – Archie Schevsky – w jego wydaniu na płycie – gwizd. Muzyka do tytułowego „Wilczego Pędu” napisana została przez Grzegorza Markowskiego i Konrada Bilińskiego. Maciej Mąka – gitarzysta, muzyk sesyjny, kompozytor. Współpracujący nie tylko z Patrycją Markowską ale też z m.in. Agnieszką Chylińską. Kwartet smyczkowy: Sara Malinowska, Monika Sobkiewicz – Hirsch, Magdalena Michna, Justyna Meliszek w „Aż do rana” dodaje wyjątkowego klimatu. Muzycznie płyta jest unikalnym splotem różnokierunkowych talentów. Nie tylko tych wymienionych przeze mnie.
Są wokaliści, którzy jedynie odtwarzają jakąś wrażliwość, trochę zadaniowo. Patrycję Markowską szanuję za niepozorowaną, realną prawdę, którą śpiewa. Dziś mamy gotowe schematy zamknięte w procedurach idealności, które nijak się mają do prawdy i autentyczności. Tu procedury wymknęły się trochę spod kontroli i uchyliły drzwi wolności. Dla mnie tym jest ta płyta. Aby oswoić wilka trzeba systematycznie dawać mu pokarm. Wilki boją się kontaktu z ludźmi. To zupełnie jak emocje, które można oswoić dając im pożywienie, pobyć trochę w samotności, aby ich nie spłoszyć. Wilczy, emocjonalny pęd do wolności, po wolność serca. Taka jest dla mnie ta płyta. Chociaż jest kilka ciekawych ujęć z tego biegu, to jednak czuję niedosyt, czekając na kolejną wyprawę prawdą, niewydeptanymi dotąd ścieżkami, bez smyczy i „jeszcze raz wyruszyć gdzieś bez map”(„Pod Wiatr” – słowa: Patrycja Markowska, Maciej Wasio ).
Iwona Sakrajda