Pięknie smutny album
Klaus Schulze odszedł 26 kwietnia bieżącego roku. Jeszcze przed śmiercią Mistrz czarno-białych klawiszy zdążył jednak nagrać, jak się okazało swój ostatni album z premierową muzyką. Śmierć prekursora elektronicznego rocka spadła na nas niespodziewanie. Przekaz idący z siedziby Mistrza był raczej obiecujący. Nowa płyta, nowe wyzwania, kolejne plany. Życie napisało swój inny, niespodziewany dla wielu z nas scenariusz. Jednak Klaus Schulze żyje, dopóki żyć będzie w nas jego muzyka i pamięć o Mistrzu. Prekursor muzyki elektronicznego rocka, współtwórca krautrocka i space rocka pozostawił po sobie wielką muzyczną spuściznę i na koniec swojej ziemskiej podróży podarował nam swój kolejny, solowy album. „Deus Arrakis” (Bóg Arrakis -Diuna) był nagrywany na przełomie lat 2021/2022, a jego wydaniem zajęła się niemiecka firma SPV Recordings. Album składa się z trzech rozbudowanych suit ( w sumie ponad godzin a i szesnaście minut genialnych dźwięków). Klaus Schulze proponuje nam nieco retrospekcji, czyli wydaje się, ze powraca do wcześniejszych konstrukcji swoim kompozycji, gdzie słychać minimalistyczną muzykę z dronowym lotem w przestrzeni dźwięków. Nie zabrakło także pięknego skojarzenia muzyki klasycznej z elektronicznym rokiem, dzięki umieszczeniu fragmentów muzyki wiolonczelisty Wolfganga Triepolda w suicie „Seth”. Z kolei zaangażowanie wokalistki Evy – Marii Kagermann (subtelne, nienarzucające się wokalizy w trzeciej na płycie kompozycji, zatytułowanej „Der Hauch Des Lebens”, czyli „Dotyk życia” ) stworzyło dodatkowo niepowtarzalny klimat. Czy Klaus Schulze miał świadomość, że właśnie tą płytą żegna się ze swoimi słuchaczami, czy przewidział, że właśnie nagrywa swoją ostatnia płytę? Sądząc ze smutku jaki płynie z muzyki Mistrza być może tak, ale to w takim razie powstał pięknie smutny album, w którym słychać to co najpiękniejsze w muzyce Klausa Schulze. Płyta „Deus Arrakis” kończy epokę nie tylko w muzyce elektronicznej, space czy ambient, ale w muzyce w ogóle.