„Fragmenty” to debiutancki i jak dotąd jedyny pełnowymiarowy album zespołu Ann. Już sama nazwa wskazuje na to, że pierwsze skrzypce może grać tu kobieta i tak też jest. Spirytus movens grupy jest wokalistka i autorka tekstów, Anna Spławska. Operująca mocnym głosem wokalistka potrafi śpiewać zarówno bardzo delikatnie („Ten”, „Do końca”), jak i z odpowiednim pazurem, gdy jest to potrzebne („Azja”, „Zerwanie kontaktu bojowego z życiem”). Anna mogłaby tylko delikatnie jeszcze popracować nad dykcją, bo czasem nie do końca wiadomo o jakie słowo dokładnie chodzi, co przy polskich tekstach jest jednak kluczowe. Swoją drogą teksty Spławskiej są całkiem zgrabne i niegłupie, często osobiste, ale niejednoznaczne. Muzycznie Ann obraca się wokół tzw. „gitarowej alternatywy”. Utwory w większości są dynamiczne, nawet w tych spokojniejszych fragmentach. Mocne bicie perkusji zwykle napędza stonowane zwrotki, które dobrze uzupełniają zazwyczaj chwytliwe refreny (szczególnie te w „Naj”, „Nie myl mnie z Wenus” i „Ostrożnej” szybko zapadają w pamięć). Mocnym atutem twórczości zespołu jest praca gitar, których melodie tworzą w głównej mierze atmosferę poszczególnych kompozycji. Piosenki, bo jak najbardziej można użyć tego określenia, bynajmniej pejoratywnie, które znalazły się na „Fragmentach” są dość proste i szybko wpadają w ucho, w czym zasługa również polskojęzycznych tekstów. Otwierające album, tytułowe „Fragmenty” dobrze zapowiadają to co będzie działo się na albumie. „Azja”, „Nieważne” i „Ten” pokazują mocne i dynamiczne oblicze zespołu, choć różnią się klimatem. „Nieważne” ze swoją przebojowością powinien znaleźć się na niejednej liście, nomen omen, przebojów. „Zerwanie kontaktu bojowego z życiem” jest ukoronowaniem cięższej strony albumu. Na tym tle mocno wyróżnia się „Do końca” – krótki, smutny utwór o chłodnym brzmieniu. Potem aż do zakończenia albumu jest już wyłącznie melodyjnie, przestrzennie i bardziej optymistycznie.
Nigdy wcześniej nie słyszałem o zespole Ann, ale bardzo cieszę się, że miałem okazję nadrobić tę zaległość. Proste, zwarte i przebojowe kawałki umieszczone na „Fragmentach” potrafią dostarczyć kilku przyjemnych chwil, dlatego trwający trochę ponad czterdzieści minut album traktuję w kategoriach „mała rzecz, a cieszy”.
Gabriel Koleński